Jaką echosondę wybrać? Wędkarstwo spiningowe.
To jest wstęp do serii artykułów poświęconych tradycyjnemu
pytaniu pt. „Co wybrać?” W miarę posiadanego czasu postaram się subiektywnie- z
zaproszeniem do dyskusji Was, czytelników- przedstawić jak ja to widzę. Obecnie
głównie spininguję, wcześniej karpiowałem, a jak większość wędkarzy mojego rocznika- zaczęło
się od spławika/gruntu. Trochę
popływałem z różnymi ekranami, jakieś pojęcie o ich możliwościach mam i wydaje
mi się, że takie zestawienie może być pomocne dla tych, którzy szukają dla
siebie sprzętu elektronicznego na łódź.
Łowimy w warunkach kurczącej się populacji ryb, niedoczasu
charakterystycznego naszej rzeczywistości i konia z rzędem temu, kto powie, że
echosonda nie pomaga na wodzie. Pomaga w wielu rzeczach, ale decydujące
działanie jest i tak po stronie ryby. Nie będę dyskutował z poglądem, że to nie
jest łowienie- bo jest, tyle że na miarę możliwości obecnej techniki.
Nie każdy „ma nosa do ryb”
, farta, czy możliwości czasowo- terytorialne by uskuteczniać łowienie z
wynikami a bez sprzętu do echolokacji. Dla pozostałych- sonary/plotery dają
duże możliwości, by uczynić wędkowanie bardziej efektywnym. Może odarte z nimbu
przygody, nieznanego- ale nadal satysfakcjonującego sposobu spędzania wolnego
czasu czy traktowania tegoż zawodowo. I właśnie dla tych osób jest garść
przemyśleń od piszącego.
Wykorzystanie echosond/ploterów w różnych stylach łowienia.
Wędkarstwo spinningowe- absolutny król odmian wędkarstwa
ostatnich lat, wcześniej – naście lat temu była faza karpiowa. Powody jak dla
mnie są proste- dostęp do sprzętu elektronicznego, wiedzy- niedostępnej jeszcze
kilkanaście lat temu, czy prozaiczne zwolnienie z całego bagażu klamotów,
żarcia rybiego itp. Ot, wędka, torba z przynętami i nad wodę. Do tego możliwość
zrobienia wyniku- w postaci okazowej ryby. To są magnesy spinningu. Cała
otoczka biznesowo-sprzętowa wokół tego się kręci. Nie wnikam- nie mój świat.
Natomiast to jest odmiana wędkowania, dla której współczesna elektronika
wędkarska może dać najwięcej- we wprawnych rękach, z odpowiednią ilością czasu
poświęconego na wodzie- to pomaga i nie ma co zaprzeczać, że nie. Ryb nie
nałowi, ale pomoże je znaleźć.
Co może dać współczesna echosonda na wodzie, w metodzie spiningowej?
Sonar boczny
Jak dla mnie największa rewolucja jaka miała
miejsce od upowszechnienia obrazowania tradycyjnego.
Pozwala na łatwe odszukiwanie skupisk ryb, pojedynczych a dużych egzemplarzy.
Pozwala na bardzo szybkie przeszukanie dużego obszaru wody, by wytypować miejscówkę łowienia,
znaleźć to, czego nie widać na mapach
głębokości- zmiany twardości dna, zatopione struktury, połacie zielska- słowem
wszystko to, co przyciąga życie w wodzie, a za nim nas- wędkarzy. Tego nie da
tak szybko żadne obrazowanie. Po prostu SI/SV to genialny wynalazek rozwiązujący
mnóstwo problemów na wodzie. W wędkowaniu spinningowym jak dla mnie- jest
nadrzędny wobec innych rodzajów obrazowania- nawet systemów Live, które nie
dają tyle informacji ile sonar boczny.
Jak sonar boczny obrazuje strukturę dna? (sonaryimapy.blogspot.com)
W wybranych modelach echosond( Lowrance/Simrad/Solix) za
jego pomocą tworzymy mapę struktury dna.
Daje dużo więcej informacji niż najszerszy stożek sonaru
tradycyjnego- bo to są dwa kanały z przypisaną stroną i na ekranie widać konkretne obiekty po
obydwu stronach przetwornika, podczas gdy sonar tradycyjny nie podaje co gdzie
jest i w jakiej odległości od przetwornika w płaszczyźnie horyzontalnej. Wystarczy uruchomić linie dystansu, skalę zasięgu i mamy na tacy podaną odległość obiektu, ryby
od przetwornika.
Dwie słabości SI: słabiej rysuje styk toni wodnej z dnem, nie obrazuje czasami chowających się tam ryb, nie podaje głębokości , na której widzimy rybę. Można ją ocenić na zasadzie płytko- głęboko jeśli widzimy cień ryby na tle dna. Im większa odległość ryby od cienia, tym ryba unosi się w toni wyżej.
Rozwiązaniem pierwszej słabostki jest użycie sonaru tradycyjnego jako
uzupełnienia obrazowania sonaru bocznego. Po prostu tworzymy/uruchamiamy ekran
roboczy łączący te dwa obrazowania i mamy zobrazowaną przestrzeń i daleko od
łodzi, i blisko. Te dwa obrazowania się uzupełniają, choć nadrzędne jest jak
dla mnie obrazowanie z SI.
Czego potrzebujemy?
-Ekran minimum 7 cali przekątnej lub możliwość mirrora na androidową aplikację , im większy ekran, tym będzie wygodniej ale i drożej. Im większych zasięgów sonaru bocznego używamy- tym większy ekran-by było na nim widać detale,
-kilkuzakresowy przetwornik, który umożliwia dostrojenie do warunków( duża głębokość=niższe kHz, duży zasięg- tak samo),
-rozdzielczość ekranu minimum 480 pxl w pionie,
-dobre palety kolorów- zadaniowe do konkretnej sytuacji( inne do szukania ryby, inne do rozpoznania dalekiego zasięgu)
-możliwość łatwego regulowania nastaw sonarowych,
- dla tworzenia map struktury - sprzęt, który to umożliwi i obsłuży daną mapę ( Lowrance/Simrad, Humminbird).
Sonar wertykalny wysokiej rozdzielczości (DI/DV/CV)
W naszych warunkach tylko jako uzupełnienie- zobrazowanie w wysokiej rozdzielczości struktur dna, jednoznaczne wyjaśnienie co widzimy pod sobą. Owszem, sprzęty Lowrance/Simrad potrafią
ponaklejać na ten widok ryby z
trybu 2d, ale tak czy owak dla łowienia z rzutu nie wnosi zbyt wiele, bo trzeba
by mieć przetwornik na dziobie, łowić na różne odmiany metod z ciężarkiem na
dnie- dropshot itp. Wtedy jak najbardziej. Natomiast
jak zawsze jest wartością dodaną przy poznawaniu łowiska. Przy odpowiednich
nastawach sonarowych zaświeci twarde dno, pozwoli np. zapisać waypointa w
miejscu konkretnej lokacji. Sam w sobie słabo obrazuje ryby, chyba ze trafimy
ją wiązką sonaru gdy paraduje względem
łodzi pod właściwym kątem. Dlatego też traktuję go głównie jako uzupełnienie
danych z obrazowania innego trybu ,najlepiej w kombinacji z sonarem
tradycyjnym, który bierze szerzej, a DI pokazuje dokładniej.
Czego potrzebujemy?
-Dobre kolory, które pokażą nam twardość dna, wyświecą obiekty w toni,
- podzielony widok dla skonfrontowania go z innym obrazowaniem,
- łatwość nastaw sonarowych.
Sonar tradycyjny:
Uzupełnia sonar boczny- jak pisałem powyżej.
Pozwala na tworzenie map twardości dna( w urządzeniach Lowrance i Humminbird + dodatkowe potrzebne rzeczy), która pochodzi z odczytów podwójnego dna.
Daje informację o głębokości obiektów z toni wodnej.
Ma tryb Ascope- czyli realtime obrazowanie odczytów pod
samym przetwornikiem. To jest przydatne przy technikach wertykalnych i na
lodzie- ale to w innym miejscu tutaj.
Może przydać się w poszukiwaniu ławic toniowego drobiazgu
latem i wyseparować polujące pod nimi drapieżniki, ale SI znowu lepiej to
porobi. Dokładniej i szybciej, z wiadomym ograniczeniem braku danych o
głębokości.
Kąty, wiązki..
Gdyby nie sonar boczny, to upierałbym się przy tym, co jest
lansowane- że ma być szeroko w wiązce i duża moc. Ale nie ma sensu to realnie,
bo żaden sonar tradycyjny nie dostarczy
informacji w takiej ilości i jakości jak sonar boczny. Według mnie, poza
łowieniem wertykalnym, w sytuacji posiadania sonaru bocznego w swym sprzęcie- nie
ma sensu używać szerokiej wiązki obrazowania 2d. Dlaczego? Martwa strefa
kradnie kształt dna, ryby wklejone weń i koniec. Nie ma, nie widać ich. Mechanizm
jest powszechnie znany- wartości głębokości ze „ stożka” są uśredniane. Sygnał
powraca po obiciu od najwyższego punktu. Stąd też dane nie mogą być realne i w
konkretnych poszukiwaniach. Czyli jeśli nie masz sonaru bocznego, szeroka
wiązka 2d przyda się jak najbardziej –
Navico ma 60 stopni dla 83khz, Garmin 45 dla 77 khz. Tylko trzeba pamiętać o
tym, by uruchomić dwa okna sonaru i
jednocześnie widzieć obrazowanie z wąskiego stożka i szerokiego. Wtedy nie tracimy danych o twardości i
ukształtowaniu dna a jednocześnie skanujemy
szeroko toń.
Czego potrzebujemy?
-Dwuzakresowy przetwornik 2d,
- opcję podzielonego widoku sonaru,
- odpowiednią paletę kolorów obrazującą twardość dna,
- umiejętność nastaw sonarowych w zakresie czułości- zmiennej od stopnia zanieczyszczenia wody.
Mapy na ekranie echosondy:
Temat rzeka, nie nałowią ryb, ale mogą pomóc choćby w
planowaniu taktyki na dany wyjazd. Nie będę za długo przynudzał. Mapa głębokości
daje tylko cząstkę informacji sama z siebie, natomiast zapewnia bezpieczeństwo
nawigacyjne oraz wstępne planowanie taktyki łowienia. Więcej informacji może
dostarczyć mapa struktury dna i jego twardości- ale tutaj jest szereg zastrzeżeń-
wymaga to kupna dodatkowych rzeczy- programu,(Lowrance, Humminbird,) specjalnej
karty (dla Humminbirdów) czy zakup konkretnego modelu sonaru od tych brandów.
Dlatego rozumiem i nie będę drążył tematu, zamknę go stwierdzeniem, że dla
mapowiczów, którzy chcą coś więcej od swego sprzętu – będą musieli szukać
właśnie pośród modeli Hummibirda czy Lowrance. Natomiast każdy praktycznie system
mapowania na wodzie daje możliwość
oznaczania miejscówek Waypointami, gdzie to one stanowią dla nas
źródło informacji. Kiedyś robiono to w zeszytach, teraz – by przyspieszyć
sprawę- można to zrobić w postaci notatki głosowej do smartfonu- na wodzie: np. 001- dwa
głazy , 002 placek twardego dna, itp. Na wodzie będzie szybciej, ale trzeba
będzie wrócić do sonaru i wyedytować zapisy tak, by zawierały potrzebne nam
informacje – opisy , ikony itp. Innymi słowy mówiąc- każda mapa będzie tak
dobra, jak jej zapełnienie informacją.
Mapa głębokości opatrzona wayopointami z opisówką – nie będzie w niczym
ustępowała mapie struktury dna czy twardości. Wymaga po prostu więcej czasu,
choć można to zrobić w domu, po rybach- jak pisałem powyżej.
Jest możliwość uwolnienia się od map jako takich, zebranie informacji
o łowisku w bardzo krótkim czasie, tak samo jak o rybach występujących w nim…..
Czego potrzebujemy?
- echosondę która tworzy mapę głębokości
- możliwość zapisu danych z sonaru (logów) i dodatkowe sprawy( oprogramowanie, preinstalowane karty pamięci)
- czas i wiedzę w tym zakresie
Wyposażenie dodatkowe:
Zasadnicza wada – cena i koniec. Drugą może być wiedza jak
tego efektywnie użyć , ale zakładam minimum pomyślunku i ocenienia przydatności
pod swoje warunki- a nie tylko oglądanie filmów na YT i bezkrytyczne założenia,
że u nas też będzie jak w Ameryce…..Nie, nie będzie. Tam – gdzie projektowane
są sprzęty, łowi się zazwyczaj płytko, inne gatunki ryb i te wszystkie
dodatkowe systemy typu 360, Live są skrojone na tamtejsze warunki. Crappies to
u nas nie uświadczy, nasze okonie to nie tamtejsze bassy , jedynie sandacze są
podobne w formie i treści.
Silnik dziobowy – bardzo duże upgrade na wodzie, łatwość
kotwiczenia, mobilność, zastosowanie w różnych odmianach wędkarstwa, bardzo
mocno zwiększa nasze możliwości jeśli jest wpięty w sieć z ekranem i
wykorzystuje mapy. Możemy przypisać konkretne punkty, trasy- gdzie nas
zawiezie- o ile działa jak należy.
Mega 360tka daje fajny obraz, ale głębiej niż te 7-8m
zaczynają się problemy z zasięgiem czytelnym, jak to w HB- im twardsze dno tym
lepsze odczyty, ale tak jest nie wszędzie u nas. Patrząc na łowienie z rzutu,
na wschód od nas- tam się tego praktycznie nie używa, pewnie z tych właśnie powodów.
W 455khz od niej ryby świecą się aż miło, natomiast nie ma jakości struktury i
ciężko o detale.
Czego potrzebujemy?
- Urządzenia możliwego do rozbudowy o dodatkowy osprzęt,
- sporo gotówki,
-pomysłu jak to wykorzystać,
-osprzętu do montażu na jednostce pływającej.
W następnej części o zastosowaniu elektroniki w wędkarstwie karpiowym.
Zachęcam do komentarzy i konstruktywnej krytyki.
Maciek. Jak to u Ciebie- super tekst. Strzeliłeś literówkę podając stożek/częstotliwość opisując Garmina. Może wprowadzać w błąd. We wszystkich materiałach, które widziałem w sieci brakuje mi łopatologicznego wyjaśnienia, w jaki sposób działają poszczególne tryby obrazowania. Od dłuższego czasu mam pomysł na materiał filmowy, żeby to fajnie pokazać. Może w jakimś mniej sprzyjającym wędkarsko okresie spróbujemy się złapać i coś nakręcić :).
OdpowiedzUsuńDzięki za czujne oko, poprawiłem.
UsuńCo do teorii- mam cudzy art o teorii SI, pozostałe zostały wielokrotnie omawiane, nie widzę jakoś potrzeby by powielać na ogół znane treści, choć pewnie coś trzeba będzie napisać o stożkach, kątach, bo jest duży zamęt z tym- pochodny tego że "to co mam jest najlepsze".
hej. mam pytanie czy na glebokisciach 18 - 27 metrow sonar boczny ma sens?
OdpowiedzUsuńSonar boczny ma sens dla poznania struktury dna - niezależnie od głębokości oraz namierzenia ryb. Ławice w toni, duże pojedyncze egz. będą widoczne na bocznym także na głębokich wodach. Na kanale mam film z piekielnej dziury, tam pokazuję jaki jest obraz dna z bocznego w takich warunkach jak piszesz. To polodowcowe jezioro. Natomiast ryby są w toni ale wysoko nad dnem Zimą u mnie pływałem na 17m max głębokości, napływałem na ryby z bocznego i zwykły sonar pokazywał ,że stały od 8-12m. SI to zawsze najszybsza droga do wstępnego namierzenia ryb. Dużo informacji z dużego obszaru po obydwu stronach przetwornika.
Usuń